Po powrocie z plazy udalismy sie w miasto. Zjedlismy w tawernie i polazilismy sobie po miescie. Poznym wieczorkiem usiedlismy w kafejce na drinka. Po powrocie na lodke jak zwykle rozpoczely sie nocne polakow rozmowy ktore trwaly dosc dlugo. Okolo 4 rano Ewa zarzadzila tzw. szuranie kapciem w pobliskiej knajpie i w towarzystwie Ryby, Anki i Ochmana udali sie na podoboj parkietu. Zeszlo im sie do okolo 6 rano po czym Ochman postanowil uprzadkowac trapa na lodce i pobudzil wszysykich po czym powiedzial Rybie ze nie zyczy sobie aby z nim spal w kokpicie i nadal nie wiadomo z jakiego powodu :)
Nastepnego rana, po libacjach dnia poprzedniego udalo sie wyplynac o 15. Opuscic port mozna bylo o pelnej godzinie bo wtedy w dosc efektowny sposob otwieral sie most i jachty mogly wyplynac na morze. Wialo okolo 25 wezlow i znow na zagielkach poplynelismy w kierunku wyspy Kefalonia. Jak tylko Ochman probowal sie zdrzemnac Darek dar mu sie do ucha "Mistrzem Polski jest Legia" albo "goralu czy Ci nie zal" jako zemsta za to ze nie dal mu spac zeszlej nocy:)
Dotarlismy do wyspy okolo 23 a wplyniecie do portu poprzedzone bylo obserwacjami tajemniczego punktu na naszym kursie ktory swiecil intensywnie swiatlem ale nie byl odznaczony na mapie jako staly obiekt wiec obawialismy sie zeby w cos nie wplynac. Ostatecznie bylo to niezyidentyfikowane ale nie grozne swiatlo na ladzie. Doplynelismy do wyspy i po manewrach z baczkiem udalo nam sie ladnie zacumowac w zatoczce portowej.
Nastepnego rana, po libacjach dnia poprzedniego udalo sie wyplynac o 15. Opuscic port mozna bylo o pelnej godzinie bo wtedy w dosc efektowny sposob otwieral sie most i jachty mogly wyplynac na morze. Wialo okolo 25 wezlow i znow na zagielkach poplynelismy w kierunku wyspy Kefalonia. Jak tylko Ochman probowal sie zdrzemnac Darek dar mu sie do ucha "Mistrzem Polski jest Legia" albo "goralu czy Ci nie zal" jako zemsta za to ze nie dal mu spac zeszlej nocy:)
Dotarlismy do wyspy okolo 23 a wplyniecie do portu poprzedzone bylo obserwacjami tajemniczego punktu na naszym kursie ktory swiecil intensywnie swiatlem ale nie byl odznaczony na mapie jako staly obiekt wiec obawialismy sie zeby w cos nie wplynac. Ostatecznie bylo to niezyidentyfikowane ale nie grozne swiatlo na ladzie. Doplynelismy do wyspy i po manewrach z baczkiem udalo nam sie ladnie zacumowac w zatoczce portowej.
Rano Ochman obudzil wszystkich piesnia "oto jest dzien ktory dal na Pan" i poplynelismy baczkiem do tawerny na sniadonio-obiad skad do Was pisze i skad zdjecie mozecie zobaczyc powyzej ...
Noooooo, tu już znacznie lepiej - micha musiała być spora i niedroga ;) ...chyba, że cieszycie się tym bardziej im bliżej powrotu do naszego ciepłego kraju (dzisiaj 12 stopni i pada od rana...)
OdpowiedzUsuń