Dotarlismy do portu okolo 17. Odebranie lodki i zrobienie zakupow zajelo nam okolo 3 godzin. Bylo juz zbyt pozno zeby wyplynac wiec udalismy sie na kolacje do tawerny. Zajadalismy glownie kalmary, saganaki i tzatsiki. Ochman zamowil salatke ze szpinakiem ale poniewaz nie mogl sie go tam doszukac wiec zglosil reklamacje. Kelner nagle udawal ze nie rozumie po angielsku, a ze Darek w koncu odszukal na dnie jego talerza listek szpinaku wiec reklamacji nie uwzgledniono:)
Dalsza czesc wieczoru uplynela nam na degustacji roznego rodzaju trunkow. Niestety wielkim rozczarowaniem okazalo sie biale wino na ktore wszyscy liczyli - byla to ichniejsza Retsina ktorej nie da sie pic. Pozostalo wiec skosztowanie kieliszka metaxy i wszyscy dosc szybko zalegli do lozka. Wszystko odbywalo sie w kamaralnej atmosferze przy swieczkach zapalonych przez Magde dopoki nasz kapitan nie zamontowal swojego innowacyjnego rozwiazania w postaci lampy rozwieszonej w kokpicie przy ktorej wszyscy czuli sie jak na przesluchaniu. Ale coz, kapitan to kapitan wiec wszyscy jednoglosnie pochwali kapitana za jego wyjatkowy pomysl:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz