wtorek, 7 września 2010

Jeszcze raz Zakintos i powrót do Aten

Prognoza pogody nie była optymistyczna i zostaliśmy na noc w Zakintos. Powolutku zaczęliśmy denerwować się, że nie zdążymy z powrotem do Aten. Połaziliśmy po mieście, zrobiliśmy mały shopping no i oczywiście nie obyło się bez jedzenia. Na wieczór wybraliśmy się knajpki i po kilku drinach wróciliśmy na łódkę.
Wstaliśmy wcześnie i około 8 rano wyruszyliśmy w kierunku Peloponezu. Nadal wiał wiatr sięgający 30 węzłów ale z godziny na godzinę wiatr i fale powoli opadały. Zrobiliśmy sobie krótki przystanek w Patrze, gdzie zjedliśmy i zatankowaliśmy łódkę po czym pognaliśmy w Zatoką Koryncką w kierunku Aten.

W trakcie trwającej kilkanaście godzin drogi warte odnotowania są dwa zdarzenia warte uwagi w szczególności uwagi aparatu. Pierwsza to most przęsłowy przy Patrze, dość imponujący, rozciągający się nad dwoma wzgórzami. Druga to Kanał Koryncki tym razem podziwiany w nocy. W obu przypadku zrobiliśmy dużo zdjęć.

Dotarliśmy do Aten około 10 - udało się więc dotrzeć na czas. Tym samym zakończyliśmy rejs...
Spakowaliśmy się i po wypiciu z flaszki wiśniówki z Angelosem - właścicielem łódki ,pojechaliśmy autobusem na lotnisko.

Przepłyneliśmy około 500 mil morskich, odwiedziliśmy 4 duże wyspy na morzu Jońskim: Itaka, Lefkada, Zakintos i Kefalonia, przepłyneliśmy Kanał Koryncki. Pomimo niewielkich problemów z kotwicą cały rejs odbyliśmy bez większych problemów i uniknęliśmy dodatkowych kosztów.

Teraz pozostaje nam wschodnia część wysp greckich na czele z Rodos połączona być może z odwiedzinami na Krecie ...

środa, 1 września 2010

Zakintos





Udalo sie dosc sprawnie naprawic kotwice i po solidnej porcji owoców morza wyplynelismy w kierunku wyspy Zakintos. Doplynelismy okolo 23 przy bardzo silnym wietrze. Zacumowalismy za drugim podejsciem i nikomu juz nie chcialo sie isc do knajpy wiec wyciagnelismy mielonke i wciagnelismy ja z ketchupem i musztarda:) Tym razem do popicia byla Metaxa a wieczor uplynal nam na obserwowaniu lodki ktorej rufa byla dosc niebezpiecznie blisko kei. Po wybraniu kotwicy udalo mi sie znalezc gdzies w krzakach stara opone i podlozyc ja przed betonowe keje. Poszlismy spac okolo 4 nad ranem.
Wstalismy po 10 i poszlismy cos zjesc do tawerny La Storia. O tyle o ile nie ma tu problemow z obiadem i kolacja do sniadania sa koszmarne! Nie dosc ze wszystko jest tluste i niesmaczne to jeszcze do wszystkiego dodaja frytki! Sprowadza sie wiec do tego ze juz na siadania ktore i tak wypadaja dosc pozno jemy obiad:)
Okolo 13 wyplynelismy w kierunku Poloponezu i zamierzalismy kierowac sie juz w kierunku Aten. Wiatr jednak przekraczal momentami 40 wezlow wiec zawinelismy do stolicy wyspy o tej samej nazwie i pewnie zostaniemy tu na noc...